Motocyklista Bartłomiej Tabin, pochodzący z Nowej Rudy, ukończył 48-godzinny, drugi etap Rajdu Dakar. Jego wynik to 76 miejsce. Drugi etap trwający dwa pełne dni, o nazwie „chrono 48 godzin”, odbył się po raz drugi w historii tego wydarzenia. Rok temu zawodnicy przemierzali go przed dniem wolnym na pustynnym terenie Empty Quarter. Tym razem jednak organizatorzy zdecydowali, że będzie on stanowił początek rywalizacji.
Przez ciągu tych dwóch dni, zawodnicy pokonali prawie tysiąc kilometrów, a najwięcej dystansu przebyli w niedzielę. O godzinie 17 musieli skierować się do jednego z sześciu tymczasowych biwaków rozstawionych przy trasie. Nie wszyscy jednak zdążyli dotrzeć do najdalszego punktu, co sugeruje, że organizatorzy nieco przecenili ich możliwości.
Po dotarciu do biwaku, uczestnicy dostawali namiot do rozłożenia, śpiwór i posiłek. Brak było sanitariatów oraz jakiejkolwiek możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie mogli również korzystać z serwisu technicznego. Zawodnicy docierali do biwaku w zapadających ciemnościach i pierwszym ich zadaniem było przeprowadzenie choćby powierzchownego przeglądu samochodu lub motocykla. Wszystkie usterki musieli naprawić samodzielnie.
Wielkie wrażenie robił szczególnie jeden pojazd – kompletnie zdemolowany Ford ubiegłorocznego zwycięzcy Rajdu Dakar, Carlosa Sainza. Hiszpan na 327. km trasy miał wypadek, lecz na szczęście obyło się bez obrażeń. Samochód dotarł jednak do biwaku bez większości osłon i przedniej szyby, co spowodowało spore straty czasowe dla załogi.