Mieszkańcy Wrocławia z niepokojem obserwują narastającą falę na Bystrzycy

Podczas środowego południa, fala kulminacyjna na rzece Bystrzyca dotarła do miejscowości Marszowice we Wrocławiu. Po dwóch dniach intensywnych prac, mieszkańcy z niepokojem zastanawiają się, czy udało im się skutecznie chronić swoje osiedle, położone wzdłuż brzegu rzeki. Według najnowszych prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, poziom wody w rzece Bystrzyca nie obniży się przynajmniej do nadchodzącej soboty. W trakcie nocy zauważono, że wały ochronne zaczęły przeciekać, co stało się sygnałem do wielogodzinnej walki o osiedle, w której udział wzięły setki jego mieszkańców.

Jacek Sutryk, Prezydent Wrocławia, podczas środowych porannych wywiadów skomentował sytuację na Bystrzycy. Podkreślił, że kluczowe będzie to, co wydarzy się po godzinie 12:00. Jego zdaniem, nie istnieją modele matematyczne, które mogłyby dokładnie przewidzieć skutki podwyższenia poziomu wody na poziomie 100 metrów sześciennych w Mietkowie. Sutryk zapewnił, że sytuacja będzie na bieżąco monitorowana, a w gotowości są już pompy, straż pożarna i wojsko. Zastrzegł jednak, że te środki zostaną uruchomione tylko w określonych sytuacjach. Prezydent przyznał również, że nie jest pewne, jak długo potrwa fala na Bystrzycy, spekulując, że może to być okres dwóch, a może nawet trzech dni.

Pomimo niepewności związanej z sytuacją na Bystrzycy, we wtorek wieczorem, przedstawiciele miasta próbowali uspokoić mieszkańców. Piotr Laska, szef Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu, poinformował, że podczas lokalnej inspekcji stwierdzono, iż wszystkie dotychczasowe zabezpieczenia na osiedlach położonych wzdłuż Bystrzycy są odpowiednio wykonane i wystarczające. Dodał też, że nie ma potrzeby kontynuowania prac przez mieszkańców. Zadeklarował równocześnie monitorowanie stanu wałów ochronnych i zabezpieczeń we współpracy ze strażą miejską, policją i wojskiem.