21 lipca br. do odwołania zamknięto SOR w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka. Jak informują władze szpitala, jest to spowodowane niespodziewanymi nieobecnościami w pracy. W szpitalu nie pojawiła się więcej niż połowa personelu.
Z powodu kłopotów kadrowych zamknięty został SOR w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka, znajdujący się przy ulicy Fieldorfa. Szpital tłumaczy, że sytuacja związana jest z nagłą nieobecnością dużej części personelu, co uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie placówki.
Wszyscy pacjenci wymagający nagłej pomocy, będą kierowani do innych oddziałów. Powodem braków kadrowych jest dołączenie szpitala do ogólnopolskiego protestu.
Dlaczego ratownicy protestują?
Ratownicy medyczni mają już dość długich dyżurów i niewielkich wypłat. Uważają, że obecnie sytuacja jest dramatyczna. Ratownicy z 15-letnim stażem zarabiają miesięcznie mniej niż 2 tysiące złotych. Na niewiele więcej mogą liczyć fachowcy z 40-letnim doświadczeniem.
Ustawa uchwalona niedawno przez rząd całkowicie pominęła tę grupę zawodową. Pomimo wielu pochwał w kierunku ratowników i uznania dla ich pracy warunki, w jakich pracują, nie poprawiły się. Ratownicy chcą walczyć o swoje praca, w związku z tym postanowili nie realizować dodatkowych godzin w pracy. W obecnej sytuacji to bardzo problematyczne, ponieważ ratowników medycznych w kraju brakuje.
Jeżeli sytuacja się nie zmieni, może dojść do poważnych uchybień w systemie pomocy w nagłych wypadkach. Niestety, jeżeli sytuacja ratowników się nie poprawi mogą nas w najbliższej przyszłości czekać przykre konsekwencje. Ten zawód jest niezwykle ważny, od niego niejednokrotnie zależy ludzkie zdrowie i życie. Ratownicy na co dzień muszą mierzyć się z bardzo trudnymi sytuacjami, które wielu ludzi mogłyby przerosnąć.
Trzymamy kciuki za szybki powrót sytuacji do normy i mamy nadzieję, że nikt nie ucierpi z powodu trwających protestów.