Na ulicy Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu doszło do niecodziennego zdarzenia. Kierowca sportowego auta marki BMW zlekceważył ograniczenie prędkości wynoszące zaledwie 70 km/h, przekraczając je niemal dwukrotnie – na liczniku pojazdu widniało 133 km/h. Mężczyzna nie wykazał znaczącego zdziwienia, kiedy patrol policyjny go zatrzymał. Jego wyjaśnienie? Spieszył się na wizytę lekarską. Teraz stanie przed wymiarem sprawiedliwości, a na dodatek na trzy miesiące pozbawiony zostanie prawa jazdy.
Sytuacja była tym bardziej niefortunna dla 48-letniego kierowcy, że za jego samochodem podążał patrol policyjnej grupy speed, często patrolującej w tym rejonie miasta. Po zauważeniu przekroczenia prędkości przez BMW, dwie funkcjonariuszki natychmiast ruszyły w pościg. Rafał Jarząb, rzecznik Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, relacjonuje: „Mężczyzna tłumaczył swoje zachowanie pośpiechem na wizytę lekarską. Policjantki zamierzały zakończyć interwencję przez nałożenie mandatu o wartości 2000 zł oraz 14 punktów karnych, jednak mężczyzna odmówił jego przyjęcia. W efekcie sprawa trafi teraz do sądu. Kierowca stracił dodatkowo prawo jazdy na okres 3 miesięcy”, dodaje Jarząb.
Podsumowując sytuację, rzecznik policji przypomina: „Znanym jest powiedzenie, żeby 'spieszyć się powoli’. To prosty przekaz, którego znaczenia niektórzy ludzie niestety nie rozumieją. Pragniemy raz jeszcze przypomnieć, że nadmierna prędkość to jedna z głównych przyczyn wypadków drogowych w naszym kraju. Wszyscy użytkownicy dróg muszą przestrzegać tych samych ograniczeń i zakazów”.