Jedną z zabawniejszych miejskich legend Wrocławia jest legenda dotycząca tak zwanej Bramy Kluskowej. Znajduje się ona na Ostrowie Tumskim, pomiędzy Domem Kapituły, a kościołem Świętego Idziego.
Według historii, w jednej z podwrocławskich wsi żyła gospodyni, przygotowująca wybitne kluski śląskie. Kiedy zmarła, jej mąż był załamany tym faktem, że już więcej nie zje tego pysznego dania w wykonaniu swojej żony. Z rozpaczy nie jadł i ciągle chudł. Żadna ze znanych mu kobiet nie potrafiła dorównać jego zmarłej żonie. Pewnego dnia, kiedy wycieńczony zasnął pod bramą, przyśniła mu się była małżonka, która powiedziała, że będzie codziennie wręczać mu garnek klusek, pod warunkiem, że nigdy nie zje ostatniej sztuki – w naczyniu zawsze miała pozostać jedna kluska. Gdy się obudził, zobaczył obok siebie owe naczynie i mimo prośby we śnie, usiłował zjeść całą jego zawartość. Ostatnia kluska usiłowała uciec przed mężczyzną i finalnie wskoczyła na łuk bramy i skamieniała. Naczynie już nigdy więcej się nie napełniło. W nieco innej wersji, podaje się również, że chłop ostatnią kluskę postawił na bramie celowo, w ramach pamiątki tego wydarzenia.
Do dziś możemy zobaczyć na bramie wystający element, identyfikowany z tą legendarną historią. Jak było naprawdę? Najprawdopodobniej jest to element ozdobny, który pochodzi z materiału rozbiórkowego z wcześniejszej budowli.