Jeszcze w czasach, gdy stolica Dolnego Śląska nosiła nazwę Breslau, miasto było bardzo nowoczesne i eleganckie. Położony wówczas na terenie Niemiec Wrocław mógł się poszczyć między innymi doskonałą siecią tramwajową, której pozazdrościć mogły inne miasta.
Drewniany tramwaj elektryczny Maximum zaprezentowany publiczności
Wrocławianie mają okazję obejrzeć tramwaj, który jeździł w mieście już na początku dwudziestego wieku. Jeden z przewoźników komunikacji miejskiej wcielił bowiem 50 tego typu pojazdów elektrycznych do swojego taboru już w 1901 roku! Teraz jeden z takich świadków historii miasta został poddany gruntownej renowacji i stał się okazem muzealnym.
Wrocławianie mogą więc oglądać ten pojazd w Centrum Kultury Zajezdnia, gdzie znajduje się muzeum MPK.
Ten konkretny, odnowiony tramwaj nazwano na cześć jednego z najbardziej rozpoznawalnych architektów, który tworzył wrocławskie budowle – Maxa Berga. Niemiec był projektantem między innymi Mostu Grunwaldzkiego i Hali Stulecia. To obecnie jedne z najbardziej charakterystycznych budowli w stolicy województwa dolnośląskiego.
Jak wyglądały tramwaje na początku XX wieku?
Sto dwadzieścia lat temu tramwaje tylko z nazwy przypominały te dzisiejsze. Wrocławskie tramwaje posiadały jednak wykorzystywane także dziś silniki elektrycznie (na tym podobieństwa się kończą), a konstrukcję stanowiło wykonane z drewna nadwozie połączone z podwoziem. Tramwaj z 1901 roku osadzono na dwóch „wózkach”, z których każdy miał dwie osie.
Pasażerowie mogli korzystać z wygodnych, drewnianych ławeczek, okna zasłaniane były eleganckimi zasłonami, a o oświetlenie w nocy dbały ślicznie wykończone żyrandole i ozdobne lampy. Motorniczy stał w przedniej części pojazdu, przed nim nie było jednak żadnej szyby, ani osłony.
Elektryczne tramwaje były więc wielkim unowocześnieniem transportu zbiorowego w stosunku do wcześniej stosowanych tramwajów ciągniętych przez konie.
fot. Magdalena Pasiewicz