Do niecodziennego zdarzenia doszło w połowie marca we Wrocławiu. Policjanci z drogówki zatrzymali do rutynowej kontroli samochód, w którym jak się okazało, były przewożone prochy na pogrzeb. Co więcej, prowadzący auto nie miał prawa jazdy. Sprawa zapewne skończy się w sądzie.
Wrocławska drogówka zatrzymywała do wyrywkowej kontroli samochody jadące na alejach Hallera. Małym białym samochodem dostawczym jechało dwóch mężczyzn, którym wyraźnie się spieszyło. Jak się okazało, ich pośpiech był jak najbardziej uzasadniony. Wieźli prochy na mający się odbyć za kilkanaście minut pogrzeb.
Policjanci jednak nie zrezygnowali ze sprawdzenia samochodu oraz kierowcy. Niestety, osoba prowadząca pojazd nie miała prawa jazdy. Nie pomogły zapewnienia, że to wyjątkowa sytuacja oraz że na pobliskim cmentarzu czekają żałobnicy.
27-letni pracownik zakładu pogrzebowego usłyszał zarzuty prowadzenia pojazdów bez uprawnień, za co grozi mu kara do 3 lat sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Urna bezpiecznie trafiła na cmentarz.