Zauważalny jest ostatnio spadek aktywności w Pasażu Grunwaldzkim we Wrocławiu, co nie umknęło uwadze zarówno klientów, jak i sprzedawców. Mimo to, zarządzający centrum handlowym twierdzą, że statystyki mówią co innego.
Gdy przekraczamy próg pierwszego piętra Pasażu Grunwaldzkiego, od razu rzucają nam się w oczy zamknięte sklepy. Dotychczas znane nam miejsca, gdzie mieściły się znane marki takie jak Zara czy Bershka, teraz albo są puste, albo zastąpiły je mniej rozpoznawalne firmy. Tymczasem na parterze największym zainteresowaniem cieszą się punkt wydawania paszportów oraz stanowisko do zmiany praw jazdy dla obywateli Ukrainy.
Od pewnego czasu możemy zaobserwować malejącą liczbę klientów. – Ostatnio zamknęła się Bershka, nie ma już Stradivariusa czy Zary, kiedyś był tu Notino – wylicza Alicja, pracująca w salonie biżuterii. Jej zdaniem decydujący wpływ na tę sytuację mógł mieć przeniesienie się handlu do sieci, spowodowany pandemią. – Kiedyś odwiedzały nas osoby z wyższymi dochodami, teraz takich klientów jest zdecydowanie mniej. Ludzie wolą kupować przez internet, mają możliwość przymierzenia i zwrotu towaru bez wychodzenia z domu – tłumaczy. Z podobnym stanowiskiem zgadza się pracownica sklepu odzieżowego. – Teraz jest znacznie mniej osób, nie ma porównania do sytuacji sprzed pandemii, kiedy w weekendy centrum oblegały tłumy – opowiada.