Zdumiewająca bezkarność demonstrujących rolników po protestach we Wrocławiu

15 lutego w samym sercu Wrocławia miało miejsce gwałtowne wystąpienie grupy protestujących rolników. Zrównali z ziemią budynek urzędu wojewódzkiego, wywołali ogień podpalając opony w centrum miasta, a kiedy straż pożarna próbowała zainterweniować, nie dopuścili jej do działań gaszących. Nie obeszło się również bez ataku na biuro Parlamentu Europejskiego – zostało obrzucone jajkami. W trakcie protestu odpalili również race, ignorując jednocześnie wezwania służb porządkowych do rozproszenia się. Mimo upływu 40 dni od tych wydarzeń, lista przestępstw i wykroczeń jest długa, ale żaden z uczestników protestu nie usłyszał do tej pory żadnych zarzutów. Czy to oznacza, że policja boi się rolników?

Wrocławska policja zazwyczaj potrafi efektywnie radzić sobie z uczestnikami różnego rodzaju marszów i protestów. Kiedy narodowcy demonstrowali na ulicach miasta, a kobiety walczyły o swoje prawa, funkcjonariusze bez problemu dokonywali szybkich aresztowań, stawiali zarzuty i wymierzali konsekwencje. Wszystko to zachodzi pytanie – dlaczego w przypadku protestujących rolników wszystko odbywa się z takim opóźnieniem?